Krótka historia o wodociągach



Wreszcie nadszedł czas, kiedy doczekaliśmy się wodomierza. Dziwna to historia...
Działkę zakupiliśmy w połowie 2017. Prąd w granicy, woda doprowadzona na działkę przez poprzedniego właściciela. Lepiej trafić nie mogliśmy. Wiadomo, chodzi o koszty przyłączy.
Pierwszą rzeczą, którą postanowiliśmy więc załatwić była woda. Udaliśmy się do wodociągów. Na wstępie dowiedzieliśmy się, że na naszej działce znajduje się studzienka wodomierzowa z dokonanym odbiorem, wiec nic tylko zakładać licznik. Wypisaliśmy zlecenie na założenie wodomierza i gotowe. Następnego dnia skontaktował się z nami  Pan Licznikowy, że jest na naszej działce i za cholerę nie umie namierzyć naszej studzienki. Powiedziano nam, że jak znajdziemy właz, mamy dać im znać... Poprosiliśmy wodociągi o mapkę z lokalizacją studzienki. Oczywiste było dla nas, że działka nie była użytkowana kilka lat i dla zwyczajnej czajany właściciel delikatnie zakopał swoje przyłącze. Mierzyliśmy na wszystkie sposoby, metr w prawo, krok w lewo, mapka w bok, mapka do góry nogami i nic. Przekopaliśmy cały rejon z mapki a studzienki brak. Zrobiliśmy aferę w wodociągach. Pojechali szukać czarodzieje z różdżkami. I nic.
Od właściciela dowiedzieliśmy się, że nigdy nie było studzienki... Nie wiedzieli gdzie ustawią dom, którędy poprowadzą przyłącza, więc niebieskie rury są zakopane na wysokości wjazdu metr pod ziemią. No cóż... Też się nad tym zastanawiamy; Cóż to były za mapy w wodociągach? Cóż to był za odbiór studzienki? No i kto zgarnął za to wszystko kasę😉
 Postanowiliśmy wykonać taką samą studzienkę jaka była na planach w wodociągach, żeby nikomu nie robić pod górkę, żeby wszystko się zgadzało a my żebyśmy szybko mogli korzystać z wody. Ciężko szło, żaden fachowiec nie chciał podjąć się roboty. Plotki krążyły, że trzeba nająć kogoś z wodociągów, żeby nie było problemów. Dobra😮 Kupiliśmy materiały i znaleźliśmy takiego "fachowca". Zaraz po zimie zrobiliśmy studzienkę.
Po wszystkim Staś udał się do wodociągów wypisać zlecenie na założenie licznika i badanie wody😂😂😂😂
I wiecie co się okazało. Okazało się, że wodociągi nie mają u siebie w dokumentacji żadnej studzienki😱😱😱😱 I co Wy na to? Nikt nigdy nie widział takich planów, nikt nic nie, ale sprawę wszyscy znają. Bardzo współczują, ale nic nie mogą zrobić.  A Ci, co może widzieli i wiedzieli to już nie pracują. Szok!!! I wcale nie jest ważne, że mapkę ze studzienką miałam od nich. Bo to przecież nie była mapka, to był ich taki wewnętrzny rysunek.
Prawda jest taka, że podczas budowy nikt nie napsuł nam tylu nerwów co wodociągi. Była prądownia co nie chciała odpuścić prądu budowlanego, była poczta, która zagubiła nasz drenaż do oczyszczalni i był bank... Ale i tak nic i nikt nie pobije wodociągów.

Komentarze

  1. Jak wam idzie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wam idzie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa to jest historia o wodociągach. Tylko szkoda że aż tak długa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, że udało się wam w tak szybkim czasie zrealizować marzenia. Też wybraliśmy ten projekt w wersji L, narazie jesteśmy na etapie papierkokogi i przyłączy medi ale mamy nadzieję że na wiosnę uda nam się ruszyć z robotą. Cierpliwie czekamy na zielone światło😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mimozami jesień się zaczyna

Witajcie w 2020

Sylwestrowo